Samochód zwolnił wjeżdżając w miejskie uliczki przecinające wąską zabudowę fabrycznych kamienic. Silne czerwcowe słońce nadawało kolorytu zarówno czerwonoceglanym budynkom jak i nierzadkim drzewom sąsiadującymi z nimi. Było radośnie ale spokojnie. Klimatyzacja odkęcona na full próbowała walczyć z upałem jaki wlewał się przez szyby.
– To tu? zapytał kierowca spogladając na swojego pasażera.
– Chyba tak
– No to zawijamy się. Przebierasz się teraz czy później
– Nieee wiem stary,jest tak gorąco że chyba później.

samochód stara przędzalnia żyrardów
pan młody w wielkim oknie

 

 

Hotel Stara Przędzalnia mówił wiele o mieście do którego przyjechali. Wielki budynek z czerwonej cegły, w którym niegdyś panował zgiełk pracy i hałas maszyn dzisiaj odnowiony zaprasza w swe progi szeroko otwartą bramą i pięknymi dużymi oknami w stalowych ramach.
W środku cisza i spokój, a co najważniejsze w tak upalny poranek, przyjemny chłód.
Tak, miasto Żyrardów kiedyś miasto buchające dymem z fabrycznych kominów, dzisiaj miejsce gdzie ponad stuletnie budynki odnowione przeżywają swoją drugą młodość ciesząc mieszkańców i przyjezdnych.

 

 

Krótki telefon i już zobaczyli go idącego w ich kierunku. Grzegorz jak zwykle uśmiechnięty i pełen energii, jak na kolarza reprezentacji Polski przystało. W ogóle nie było po nim widać stresu związanego z najważniejszym dniem jego życia, wręcz przeciwnie, biła od niego pewność decyzji i radość.
-No sieeemka, Wy już jesteście ? My w całkowitym proszku ale spoko, będzie dobrze jeszcze do fryzjera muszę skoczyć.
I znowu uśmiech

 

fryzjer pan młody

W pokoju, do którego zaprosił nas Pan Młody już tak spokojnie nie było. Świadkowa jakby nie zauważając nowoprzybyłych uważnie nanosiła ostatnie poprawki na białej sukni stojąc na parapecie. 

przygotowania ślubne
ślub w żyrardowie, para młoda, przygotowania w hotelu

 

 

Przy dużym okragłym stole z głową odchyloną do tyłu siedziała Ona, Aneta. Panna Młoda pomimo nakładanego własnie make upu, kątem oka dostrzegła dwóch przybyszy i miło się przywitała.
– piękne miejsce, super, że zadbaliście o wszystkie szczegóły – zagadnął jeden
– oczywiście nami się nie przejmujcie, rozgościmy się i zaczniemy pracować tak, żeby Wam nie przeszkadzać. Postaramy się być niewidoczni – dodał drugi uśmiechając się.

Z każdą chwilą czas jakby się kurczył, co chwilę przychodził ktoś nowy, ruchy osób zgromadzonych przyśpieszyły, a pokój zaczynał przypominać ul. NA szczęście również z każdą chwilą wszyscy kończyli swoje zadania. Świadkowa skończyła poprawki sukni ślubnej, makijażystka ostatnimi pociągnięciami pędzelka kończyła kontur ust na twarzy Panny młodej a Grzegorz ze świadkiem prawie uporali się z wiązaniem muchy. W miarę gdy Oni mieli coraz mniej rzeczy do ogarnięcia dwójka z pierwszego akapitu pracowała rozkręcała się i coraz częściej można było usłyszeć dźwięk migawki.

 

Stojąc na półpiętrze hotelowych schodów wpatrywał się w dal przez szkalny mur. Co myślał, co czuł? Można się tylko domyslać. Podeszła do niego od tyłu i delikatnie złapała za ramię. To wtedy ujrzał ją pierwszy raz w Sukni Ślubnej. W jej oczach na chwilę zagościła niepewnośc czy mu się podoba, rozwiał ją całkowicie swoim spojrzeniem, uśmiechem, w których było wszystko – ekscytacja, radość i jej piękno.

I nawet gdyby byli pośród tłumów, dla siebie byli tylko oni. Przytulili się, chwilę jeszcze popatrzeli po sobie i…
– już czas, idziemy?
– tak, chodźmy.

ślub w żyrardowie, para młoda, przygotowania w hotelu

Kościół
– Tylko mi na ołtarz nie wchodzić – powiedział, uśmiechając się do fotografów.
– Spoko postaramy się nie, ale jakby co to ksiądz zwróci uwagę. A teraz rozejrzymy się troszkę po świątyni, ok?
– ok, ok – odparł
Wychodząc z zakrystii nie spodziewali się takiego widoku. Z zewnatrz Kościól był duży jak każdy zbudowany w stylu neogotyckim, ale dopiero wnętrze pokazywało jaka ogromna przestrzeń jest zamknięta pod sklepieniami krzyżowymi zwisającymi wysoko nad posadzką.  

      Długi biały dywan po którym mieli iść młodzi rozpływał się w świetle otwartych wysokich odrzwi kościelnych i zdawał się nie mieć końca. Jeżeli ostatnią szansą na ucieczkę sprzed ołtarza jest ucieczka z drogi do niego, to młodzi mieli dużo czasu do namysłu.

para młoda w kościele

 

 

W pewnym momencie w świele drzwi pojawiły się sylwetki młodych, kościół zaczął zapełniać się gośćmi a z chóru popłynęła muzyka.
Nie. Nikt się nie rozmyślił i ksiądz jak zwykle uśmiechnięty, ten chyba tak ma, przywitał młodych przed ołtarzem gdzie powiedzieli sobie sakramentalne TAK.

 

Czy można tyle wiary i tyle ufności pokłądać w drugim człowieku.
Patrząc na Anetę i Grzegorza z pewnością można odpowiedzieć tak

para młoda w kościele